Możebne porozumienie między Polską a Rosją

Julian Klaczko

Julian Klaczko

Julian Klaczko

1825-1906, krytyk literacki, polityk, historyk sztuki, jeden z czołowych publicystów konserwatywnych dziewiętnastowiecznej Europy.

Ilekroć mowa o możebnym porozumieniu między Polską a Moskwą, o skutecznym rozejmie w ich wiekowej walce, i o zgodzie opartej na jakiejś podstawie rodowego braterstwa i międzynarodowej sprawiedliwości, nie taimy, że często z uśmiechem, częściej jeszcze z odrazą, a zawsze z nieufnością przyjmujemy podobne wywody, które płonnym nam się wydają marzeniem, jeśli szatańskim nie są podstępem.

Julian Klaczko

Julian Klaczko

1825-1906, krytyk literacki, polityk, historyk sztuki, jeden z czołowych publicystów konserwatywnych dziewiętnastowiecznej Europy.

Jak w pracowni alchemisty, możemy tu tylko żałować mozołu łożonego na odkrycie filozoficznego kamienia, jeśli nie przychodzi nam zgoła podejrzewać, czy pod pozorem nieśmiertelnego eliksiru nie gotują tu czasem nowej śmiertelnej trucizny. I niechaj nikt nie myśli, że nami w tej mierze powoduje gorączkowe, acz zresztą tak naturalne uczucie, pomne tylko na doznane katusze i krew niewinną, a strumieniami przelaną; powoduje jedynie, niestety, zimna rozwaga, trzeźwe ocenienie nieprzepartych realności życia. Nie wierzymy w polubowne zakończenie tragicznego sporu, i nie wierzymy właśnie dlatego, że przeszkody nie w nas leżą, ale w naszym przeciwniku. „Zapomnieć!… powiedzieć snadno…” – woła z goryczą w Dziadach ten Gustaw, który zarazem jest i Konradem; a wszakże nie masz wątpliwości, że Polak by o wszystkim snadnie zapomnieć potrafił, nawet i o tym Mikołaju[i], którego sami Rosjanie „niezabwiennym” nazwali. Ale aby i syn Moskwy również zapomnieć zdołał, i te obowiązki i ofiary spełnić zechciał, których by z jego strony takowe dzieło miłości wymagało, i bez których ono by tylko nowym a krwawym było szyderstwem: aby to zdołał i zechciał, musiałby nie tylko przestać być sobą, musiałby jeszcze stać się czymś więcej niż człowiekiem, wznieść się do idealnej sfery cnót i poświęceń, w jakiej utrzymać się nie jest danym biednej ludzkiej naturze. Ut proprium naturae humanem, odisse quem loeseris [bowiem jest właściwe naturze człowieka nienawidzić osobę, którą się skrzywdziło], powiada głęboki serc znawca, który kreślił dzieje Tyberiuszów[ii] i Tytusów[iii]: a w tym rozumieniu godzi się twierdzić, że krzywdy nam wyrządzone są zbyt wielkie, zbrodnie na nas dokonane zbyt straszne, katusze nam zadane zbyt piekielne, aby kiedykolwiek przebaczyć mogli – nie Moskalom Polacy, ale przeciwnie! Kto zaś sobie przypomni, czym była Rosja zanim się wzbogaciła naszym łupem, kto sobie chce zdać sprawę z tego, czym by się stała, gdyby się zrzekła nieprawej zdobyczy, a kto, jak my, z tego zrzeczenia się, z takiego prostego wymiaru najprostszej sprawiedliwości, robi jedyny, ale nieodzowny warunek wszelkiego porozumienia, ten na zawsze o tym zwątpi, aby naród tak mało rozwinięty, a tak wielce zaborczy, dobrowolnie zrobił ofiarę, na jaką by się może nie zdobył żaden lud, i choćby najwyżej posunięty w cywilizacji i najbardziej chrześcijański. Bój to więc między nami nieprzeparty, niezłamany, fatalny: rozstrzygnie go kiedyś Bóg w swoim miłosierdziu i swojej sprawiedliwości, ale nie zakończy go na teraz żaden sentymentalny uścisk braterski, który tylko być może pocałunkiem Lamouretta[iv], jeśli nie jest pocałunkiem Judasza. Do takiego przekonania przyjść musi każdy syn Polski, co chce być wiernym sobie, każdy także syn Moskwy, co potrafi być szczerym ze sobą. Kto ustoit w nierawnom sporie? [Kto stanie nierównym sporze] – taki też krzyk, pełen przeczucia fatalności naszych zapasów, wywołała ostatnia nasza bohaterska walka w piersi Puszkina[v]; a jak twórca Oniegina, mimo swej przyjaźni dla Adama, a liberalnej opozycji przeciwko Mikołajowi, okazał się w tym wykrzyku prawdziwym Rosjaninem, tak się też w tym wykrzyku, i w tym może jedynym, okazał i wieszczem prawdziwym…

Że obecny liberalizm rosyjski, w każdym razie, dalekim jest od zrozumienia nieodzownych warunków sprawiedliwości, na jakich jedynie mir mógłby stanąć między Polską a Moskwą, tego między innymi dowodzi praca księcia Dołgorukowa[vi], z której główne przytoczyliśmy wyjątki w przeszłym numerze naszego pisma[vii], a której zakończeniu, polską sprawę mającemu na celu, chcemy jeszcze kilka wstępnych poświęcić uwag. Autor, jakeśmy widzieli, dowodzi z przeszłości, że długie, a kilkakrotnie odnowione sojusze między Austrią a Rosją przynosiły same tylko niepowodzenia i straty dla jego ojczyzny i dlatego w gotującym się w bliskiej przyszłości europejskim boju zaklina swych rodaków, aby państwo Habsburgów zostawili jego niechybnemu i ze wszech miar zasłużonemu losowi, a nowych i trwałych związków szukali z Francją, z Napoleonem[viii]. A jeśliby za tę zmianę stosunków cała środkowa Europa potrzebowała nowego „przebudowania”, a wskutek tego i Polska zechciała pomyśleć o politycznej samoistności, to autor oświadcza, że sprawa polska nie przestrasza go wcale; że dla wielu trudna i zawikłana, jemu przeciwnie wydaje się ona nadzwyczaj łatwą do rozwiązania. Dla rozcięcia tego gordyjskiego węzła europejskiej polityki nie potrzeba Aleksandrowego miecza: wystarcza do tego, zdaniem rosyjskiego publicysty, już sam nóż Jarnaca[ix]

„Królestwu Polskiemu – powiada książę Dołgorukow – rząd rosyjski powinien przywrócić konstytucję z r. 1815; pozostawić Polakom ulepszenie jej zgodnie z duchem czasu. Przywrócenie konstytucji z r. 1815 jest świętym długiem. Królestwo Polskie przyłączonym zostało do Rosji pod warunkiem, że będzie rządzone na zasadach konstytucyjnych. Aleksander I[x] zobowiązał się do tego i traktatem przed Europą i przysięgą wykonaną w Warszawie na Ewangelię; Mikołaj również zaprzysiągł na nią. Nie przywracać Królestwu Polskiemu konstytucji jest czynem niegodnym. – Przy tym wypada dać konstytucję i Cesarstwu Rosyjskiemu. Natenczas w Izbie Ziemskiej, kwestia polska będzie mogła być rozważana, przy udziale deputowanych z guberni zachodnich; natenczas można będzie postanowić, jakie mianowicie ulżenia względem języka i narodowości dadzą się uskutecznić dla mieszkańców guberni zachodnich i dla mieszkańców Małorosji; można będzie zdecydować, jakim sposobem niektóre prowincje, przy zachowaniu niektórych praw miejscowych, wchodzić mają w nierozdzielny skład Cesarstwa, być rządzone jednemiż i tymi samymi prawami, tak cywilnymi jak karnymi, i mieć swoich reprezentantów we Wszechrosyjskiej Izbie Ziemskiej i Wszechrosyjskiej Izbie Bojarskiej, z prawami równymi dla wszystkich reprezentantów. Samo przez się rozumie się, że wolność religijna powinna być pełną i nienaruszoną, i że wszystkie urzędy powinny być dostępne każdemu bez wyjątku, bez różnicy pochodzenia i religii. Konstytucja jest najskuteczniejszym środkiem uniknięcia kłopotów w kwestii narodowości, najskuteczniejszym środkiem spojenia w jedność wszystkich guberni Cesarstwa, którym daleko jeszcze do tej ścisłej spójności, jaką radzi już teraz w nich upatrują ludzie i krótkiego wzroku i płytkich pojęć…”

Taki jest program rosyjskiego liberalizmu w kwestii polskiej – i nie dziw, że w tej formie pojęta i przedstawiona, sprawa nasza traci dla rozważnego syna Moskwy wszelkie pozory kłopotliwego zadania, wszelkie rozmiary trudnego i zawiłego przedsięwzięcia. Oddzielić kilka prowincji naszej ojczyzny pod nazwą Królestwa i ukoronować je ofiarnym wieńcem konstytucji, a resztę, największą część grabieży, stanowczo wcielić do Cesarstwa z przyzwoleniem, z oklaskiem nawet całej liberalnej i „przebudowanej” Europy,
z przystaniem samych że Polaków zaspokojonych błogą nadzieją, że deputowani ich zasiadać będę w Wszechrosyjskiej Izbie Bojarskiej i Wszechrosyjskiej Izbie Ziemskiej… zaprawdę, któż z rozsądnych Rosjan, przed taką uroczą perspektywą, nie chciałby zawołać z Hamletem:

 

It is a consummation

Devoutly to be wished!…[xi]

 

Ale i któż z Polaków, z tych, w których piersi bije dotąd iskra ducha, tli ojczyzny miłość święta i niewoli wzgarda bucha, któż z nich da się uwieść sidłom takiego rozejmu, nie odgadnie od razu natury tego danajskiego daru, jaki nam rosyjski przynosi parlamentaryzm; któż tu nie pozna, że Moskwa to, czego despotycznie we krwi zadławić nie mogła, obiecuje sobie teraz liberalnie na śmierć załechtać?…

Nie! Polacy nie dadzą się omamić podstępnym słowom liberalizmu i konstytucji, a mamy także niczym niestworzoną nadzieję, że podobnież przed tą słów obłudą będzie się miała na baczności i liberalna Europa. Europa w istocie potrzebuje „przebudowania”; ciąży jej w istocie porządek rzeczy, jaki ustawił bezduszny kongres wiedeński. Ale jeśli przystąpi do nowego państw i narodów układu, nie zechce ona zaprawdę dawnych zbrodni powiększyć nowymi, nie odbije naszej trumny, by nasz grób jeszcze tylko ciaśniejszym uczynić, i złorzecząc słusznie fatalnemu dziełu r. 1815, nie pomyśli o utworzeniu nam nierównie smutniejszego losu, niż go nam nawet zgotowały tak smutne pakta wie­deńskie! Traktaty wiedeńskie ciążą każdemu uczciwemu w chrześcijaństwie sumieniu, a my Polacy szczególniej nie możemy o nich wspomnieć bez żalu i gniewu; nie możemy o nich pomyśleć bez zaniesienia krwawej do Boga skargi, że tak nieprawego dopuścił w chrześcijaństwie dzieła. Stanowiły one o nas bez nas, przeciwko wszelkim boskim i ludzkim prawom, i w imieniu całej Europy zatwierdziły zbrodnię polskiego podziału. A wszakże, kongres dyplomatów z roku 1815 mniej się okazał podstępnym, niż nim być obiecuje wszechrosyjski parlament z roku 1861, i lodowate ręce Metternichów[xii] i Castlereaghów[xiii] nierównie więcej dla nas były hojnymi, niż nią jest teraz „braterska” dłoń liberalnych Moskali. Traktaty wiedeńskie zapewniły Polakom utrzymanie ich narodowości na całym obszarze ich ojczyzny w jej granicach sprzed r. 1772; a jeśli dozwoliły Aleksandrowi kilka prowincji z swej oddzielić grabieży i osobną je obdarzyć konstytucją i osobną nazwą polskiego królestwa, to za wyraźnym przyrzeczeniem monarchy, że do tego królestwa przyłączy, w następstwie czasów, i dalsze ziemie polskiego zaboru, które pod jego zostawały berłem. Traktaty owe dalekie zaprawdę były od wymierzenia nam należnej sprawiedliwości, dalekie od zadośćuczynienia najświętszym prawom naszym do niepodległego bytu, których się nie zrzeczem nigdy, dalekie od odkupienia w czymkolwiek zbrodni na nas dokonanej, od zmazania w czymkolwiek winy na naszych ciemięzcach ciążącej; ale traktaty te nie posuwały obłudy aż do cynizmu konstytucyjnego rozwiązania kwestii polskiej; zostawiły ją w zawieszeniu, nie śmiały powiedzieć, że ją rozstrzygnęły, a jeśli ojczyźnie naszej nie przywróciły jej politycznej ekspresji, nie zaprzeczyły przynajmniej jej ekspresji narodowej i geograficznej i wyraźnie zapisały tę „Polskę sprzed r. 1772”, która wiecznymi zgłoskami jest wyryta w sercu każdego Polaka, i której z serc naszych nie wygładzi żadna europejska Moskali ogłada, żaden fortel „konstytucyjnego zjednoczenia Cesarstwa”.

 

Julian Klaczko (1825-1906), Krytyk literacki, polityk, historyk sztuki, jeden z czołowych publicystów konserwatywnych dziewiętnastowiecznej Europy. Właściwie Jehuda Lejb, urodził się 6 listopada 1825 r. w Wilnie, w zamożnej rodzinie żydowskiego kupca. Studiował w Królewcu (1842-1847), po uzyskaniu doktoratu udał się do Heidelbergu. Współpracował z liberalną gazetą „Deutsche Zeitung” G. G. Gervinusa, ale zerwał z tym środowiskiem rozczarowany stanowiskiem niemieckich liberałów wobec sprawy polskiej – swe zastrzeżenia wyraził w pamflecie Die deutschen Hegemonen (1849), za który został zmuszony przez władze pruskie do emigracji. Udał się do Paryża. Tam uczył synów Zygmunta Krasińskiego i pisał do czasopism. Wraz z Walerianem Kalinką redagował pismo Hotelu Lambert „Wiadomości polskie” – na jego łamach ogłosił głośny Katechizm nie-rycerski, krytykę insurekcyjnej agitacji Ludwika Mierosławskiego. Po śmierci ojca przyjął chrzest (1856 r.). Odszedł z „Wiadomości”, po sporze z Władysławem Zamoyskim i Kalinką w kwestii władzy świeckiej papieża. Zasłynął jako publicysta pisując do wpływowego „Revue des deux Mondes”. Zamieszczał tam artykuły krytykujące politykę brytyjską, panslawizm, a przede wszystkim działalność kanclerza Bismarcka, wywołując gniew pruskiego polityka. Rozgłos zdobył także erudycyjnymi pismami o historii i sztuce renesansowych Włoch. W roku 1870 r. został radcą dworu austriackiego, jednak po klęsce Francji złożył dymisję. Zasiadał w Sejmie Krajowym we Lwowie i wiedeńskiej Radzie Państwa. W 1888 r. osiadł na stałe w Krakowie. Był członkiem Akademii Umiejętności, doktorem honoris causa UJ, członkiem korespondentem Akademii Francuskiej. Zmarł w Krakowie 26 listopada 1906 r. Napisał m.in.: Poeta bezimienny, 1862; Anneksja w dawnej Polsce, 1901; Studia dyplomatyczne Sprawa polska – sprawa duńska, 1903; Dwaj kanclerze, 1905; Wieczory florenckie, 1881; Rzym i Odrodzenie. Juliusz II, 1900 (podano daty wydań polskich). Część prac Klaczki wznowiona została w wydaniach zbiorowych: Pisma polskie, 1902; Szkice i rozprawy literackie, 1904; Zapomniane pisma polskie,1912; Pisma z lat 1849-51, 1919.

 

Fragment przedruk artykułu Możebne porozumienie między Polską a Rosją, za: „Wiadomości Polskie” 1860, nr 48, s. 2-3.

[i] Mikołaj I Romanow (1796-1855) – car rosyjski od 1825 r., w latach 1825-1831 król Polski (Królestwa Kongresowego). Stłumił powstanie dekabrystów (1825) oraz powstanie listopadowe. Po klęsce polskiego powstania zastosował politykę represji, zniósł konstytucję Królestwa Polskiego i wprowadził Statut Organiczny, zamknął uniwersytety w Warszawie i w Wilnie. W 1846 r. wojska rosyjskie uczestniczyły w zwalczaniu powstania krakowskiego, w 1849 r. Mikołaj pomógł cesarzowi Austrii w walkach z powstaniem węgierskim. Umocnił pozycję Rosji na Bałkanach, aczkolwiek w ostatnich latach panowania doznawał niepowodzeń

w wojnie krymskiej.

[ii] Tyberiusz, Tiberius Claudius Nero (42 p.n.e.-37 n.e.) – cesarz rzymski od 14 r. n.e., syn Klaudiusza Nerona i Liwii Druzylli, drugiej żony Oktawiana Augusta. Ostatnie lata jego panowania – w znacznej mierze spędzone przez niego na wyspie Capri – prze-biegły pod znakiem walki z przeciwnikami politycznymi, tropienia spisków i srogich wyroków.

[iii] Tytus Flawiusz, Titus Flavius Sabinus Vespasianus (39-81) – syn cesarza Wespazjana, cesarz rzymski od 79 r. Za rządów swego ojca stłumił powstanie żydowskie – najbardziej znanym wydarzeniem z tym związanym było zdobycie i zburzenie Jerozolimy w 70 r.

[iv] Antoine-Adrien Lamourette (1742-1794) – francuski duchowny katolicki, biskup Lyonu w czasie wielkiej rewolucji francuskiej, członek parlamentu francuskiego od 1792 r. Przeszedł do historii jako inicjator tzw. pocałunku Lamourette’a, po tym, jak zaapelował w izbie parlamentarnej o pojednanie narodowe, co podchwycili inni deputowani – pozorna zgoda trwała tylko jeden dzień, a „pocałunek Lamourette’a” stał się w języku francuskim synonimem fałszywego przebaczenia.

[v] Aleksander Puszkin (1799-1837) – rosyjski poeta, krytyk carskiego absolutyzmu, zesłaniec, zwolennik zdecydowanej rozprawy z powstaniem listopadowym, autor m.in. dzieł: Dama pikwa i Eugeniusz Oniegin.

[vi] Wasilij Andriejewicz Dołgorukow (1803-1868) – rosyjski książę, generał kawalerii, minister wojny (1852-1856), szef Korpusu Żandarmów, kierujący III Oddziałem Kancelarii Własnej Jego Cesarskiej Mości (1856-1866).

[vii] Zob. „Wiadomości Polskie”, nr 47 [przypis z wydania oryginalnego].

[viii] Napoleon III (1808-1873) – cesarz Francuzów (1852-1870), bratanek Napoleona I, wychowany na emigracji. W 1848 r. został wybrany prezydentem Republiki. W wyniku zamachu stanu (1851) i wygranego plebiscytu ogłosił się cesarzem (1852). Początkowo odnosił sukcesy gospodarcze i polityczne, jednak jego rządy zakończyły się przegraną wojną z Prusami, wzięciem do niewoli samego cesarza i jego detronizacją (formalnie w 1871, choć władzę stracił już w 1870 r.). Po zwolnieniu z niewoli resztę życia spędził w Anglii.

[ix] W bitwie pod Jarnac (13 marca 1569 r.), już po poddaniu się, został zamordowany Ludwik I Burbon, książę Kondeusz, wódz hugenotów.

[x] Aleksander I Romanow (1777-1825) – car Rosji od 1801 r. W początkach panowania zdawał się skłaniać do przeprowadzenia reform w duchu liberalnym, z czasem jednak porzucił tę ideę, czego wyrazem było m.in. nieliczenie się z konstytucją Królestwa Polskiego, którą sam nadał i jako król Polski – na mocy po-stanowień kongresu wiedeńskiego – powinien respektować. Dzięki roli, jaką Rosja odegrała w walce z Napoleonem, Aleksander I był jednym z głównych architektów nowego ładu politycznego Europy uformowanego po zakończeniu wojen napoleońskich, a zapisanego w postanowieniach kongresu wiedeńskiego.

[xi] ’Tis a consummation / Devoutly to be wished – ang. „O tak, taki koniec / byłby czymś upragnionym” (W. Shakespeare, Hamlet, tłum. S. Barańczak).

[xii] Klemens Lothar Metternich (1773-1859) – austriacki polityk, jeden z najbardziej wpływowych mężów stanu Europy pierwszej połowy XIX wieku, minister spraw zagranicznych i kanclerz Austrii (1821-1848). W 1848 r., w czasie Wiosny Ludów, zmuszony do ucieczki z Wiednia, wyjechał do Londynu, skąd powrócił w roku 1851. Przez wielu polskich konserwatystów był obarczany odpowiedzialnością za zainspirowanie rzezi szlachty w czasie tzw. rabacji galicyjskiej (1846).

[xiii] Robert Stewart Castlereagh (1769-1822) – polityk angielski związany z torysami, minister spraw zagranicznych (1812-1822), uczestnik kongresu wiedeńskiego (1815), zwolennik oparcia ładu politycznego w Europie na systemie kongresowym, w którym mocarstwa dbałyby o równowagę na kontynencie, co miałoby zapewnić pokój po wieloletnim okresie wojen napoleońskich.