Czechosłowacka i polska emigracja w czasach zimnej wojny w debatach o wspólnej przyszłości

Martin Nekola

Martin Nekola

Dr, wykładowca Uniwersytetu Karola w Pradze, redaktor czasopisma „Central European Journal of Public Policy”.

Przebieg wydarzeń po drugiej wojnie światowej w Czechosłowacji i w Polsce miał podobne cechy. Wyzwolenie obu krajów od nazizmu przez Armię Czerwoną, ograniczony pluralizm, pozorne budowanie jedności narodowej i hegemonia komunistyczna. Ostateczne przejęcie władzy przez komunistów spowodowało masową falę emigracji. Czołowi przedstawiciele emigracji polskiej i czechosłowackiej w Paryżu, Londynie i Nowym Jorku zaczęli ściśle koordynować swoje działania i rozważać możliwości na przyszłość. Najczęściej mówiono o utworzeniu federacji narodów środkowoeuropejskich i pogrzebaniu starych sporów. Żelazna kurtyna opadła jednak dopiero po czterech dekadach, a projekty te pozostały jedynie na papierze.

Martin Nekola

Dr, wykładowca Uniwersytetu Karola w Pradze, redaktor czasopisma „Central European Journal of Public Policy”.

Komunistyczna Partia Czechosłowacji dokonała zamachu stanu 25 lutego 1948 r., kiedy prezydent Edvard Beneš przyjął dymisję dwunastu ministrów z trzech partii demokratycznych. Ich miejsca zajęli ludzie lojalni wobec komunistycznego premiera Klementa Gottwalda, po czym można było szeroko otworzyć bramy dla hegemonii komunistycznej. Niedługo potem tysiące osób zaczęły uciekać na zachód, by budować filary trzeciej, tym razem antykomunistycznej emigracji. Służby bezpieczeństwa w raporcie z końca 1948 roku podawały informacje o około 8600 osobach, które nielegalnie przekroczyły granicę. Rzeczywiste liczby były prawdopodobnie jeszcze wyższe.

Zapomina się przy tym często o emigrantach, którzy ze względu na sprzeciwienie się tzw. koszyckiemu programowi państwowemu przyjętemu w kwietniu 1945 roku, orientację polityki zagranicznej na ZSRR oraz rosnący wpływ komunistów, zrezygnowali z powrotu do kraju z emigracji, na której przebywali od czasu II wojny światowej lub na którą udali się zaraz po klęsce Niemiec. Po części byli to rzecz jasna zbrodniarze wojenni, kolaboranci, a na Słowacji reprezentanci klero-faszystowskiego państwa słowackiego. Czołowym przedstawicielem tej grupy emigracyjnej był bez wątpienia generał Lev Prchala, legionista i bohater wojenny, który po zawarciu układu monachijskiego odmówił kapitulacji i jako pierwszy rozpoczął organizowanie legionów czechosłowackich w Polsce wiosną 1939 roku. Wojnę przeżył w Londynie, ale po uznaniu rządu emigracyjnego przez mocarstwa odmówił posłuszeństwa kierownictwu Edvarda Beneša, którego uważał za współwinnego narodowej tragedii. Pod koniec wojny założył Czeski Komitet Narodowy, finansowany przez polski rząd emigracyjny. Z oddali krytykował sytuację w powojennej Czechosłowacji, zwłaszcza wypędzenie Niemców sudeckich, współpracował z najznamienitszymi emigrantami słowackimi (zwłaszcza z Karolem Sidolem, Peterem Prídavekiem i Ferdinandem Ďurčanskim) oraz odrzucał ideę wspólnego państwa czechosłowackiego, jeśli by Słowacy nie chcieli w takim związku pozostać. Komitet założył swe filie w wielu krajach europejskich i odniósł sukces w rekrutowaniu młodych uchodźców w obozach. Nie wydarzyłoby się to bez nadzwyczaj hojnego wsparcia polskich przyjaciół, którzy wynajęli komitetowi Prchali przestronny budynek przy Thurloe Place w Kensington, finansowali płace urzędników i pokrywali koszty ich działań. Zabezpieczenie finansowe miało ogromne znaczenie, które Prchala potrafił wykorzystać w licznych atakach na układ Frontu Narodowego w Czechosłowacji w latach 1945-48. Jednocześnie przejawiały się u niego coraz mocniejsze tendencje autorytarne, powodujące konflikty i w rezultacie rozpad przedlutowej emigracji. Po przewrocie komunistycznym wraz z pojawieniem się nowej fali emigracyjnej jego pozycja znacznie osłabła. Warto zauważyć, że gdy tylko w 1950 roku ustał dopływ środków pieniężnych od Polaków, Czeski Komitet Narodowy nazwał swych byłych sponsorów imperialistami, po czym nawiązał kontakty z organizacjami wypędzonych Niemców sudeckich, którym obiecał odszkodowania i zwrot mienia w Czechosłowacji, gdy pewnego dnia upadnie komunizm.

Już od wiosny 1948 roku dawni politycy czechosłowaccy zaczęli gromadzić się w krajach zachodnich, odbywać pierwsze spotkania i dyskutować o wspólnych metodach. Historycznie nawiązując do tradycji dwóch fal emigracyjnych: przeciwników Austrii, skupionych wokół Masaryka i Beneša w czasach pierwszej wojny światowej oraz przeciwników nazizmu w czasach drugiej wojny światowej, budowali filary trzeciej emigracji, tym razem antykomunistycznej. Od samego początku było jednak jasne, że droga do jakiegokolwiek kompromisu będzie bardzo trudna, ponieważ emigracja nie stanowiła jednolitego bytu. Wprost przeciwnie, do tego oznaczenia rościło sobie prawa wiele grup, często nastawionych wobec siebie antagonistycznie. Przede wszystkim stały przeciwko sobie obozy „separatystów” i „czechosłowakistów”, jeśli posłużymy się ówczesną terminologią. Pierwszy z nich reprezentowany był na przykład przez wspomniany już Czeski Komitet Narodowy Lva Prchali oraz ludzie żądających niepodległości Słowacji. Ich koncepcje odrzucali czechosłowakiści, domagający się współistnienia obu narodów w jednym państwie bez względu na okoliczności. Znajdowali się wśród nich przedstawiciele powojennego Frontu Narodowego (narodowi socjaliści, socjaldemokraci, ludowcy, słowaccy demokraci) oraz partii politycznych stanowiących integralny element systemu politycznego tzw. pierwszej republiki, w latach 1918-1938, które po wojnie nie zostały ponownie zalegalizowane (partia agrarna, narodowa demokracja, partia przedsiębiorców). W warunkach emigracyjnych wznowiły one swą działalność, domagając się prawa głosu w sprawach politycznych.

Pierwszą akcją polityczną o większym znaczeniu, która zwróciła uwagę zachodnich środków masowego przekazu, było spotkanie dwudziestu byłych posłów Zgromadzenia Narodowego, które odbyło się w Londynie 28 maja 1948 roku. Uczestnicy wyraźnie deklarowali bezprawność lutowego zamachu stanu oraz determinację w walce o przywrócenie wartości demokratycznych w Czechosłowacji. Poparcie dla nich wyraził między innymi Winston Churchill. Środek ciężkości polityki emigracyjnej od jesieni 1948 roku przeniósł się z Francji i Wielkiej Brytanii na drugą stronę Atlantyku, do Nowego Jorku i Waszyngtonu, gdzie odbywały się niełatwe negocjacje w sprawie organizacji zrzeszającej przedstawicieli emigracji. Doprowadziło to do założenia 25 lutego 1949 roku Rady Wolnej Czechosłowacji (Council of Free Czechoslovakia) przy wsparciu amerykańskiego departamentu stanu, a przede wszystkim CIA. Na przewodniczącego został wybrany były prezydent miasta Pragi Petr Zenkl, wśród członków kierownictwa nie zabrakło byłych ministrów, posłów, dyplomatów, dziennikarzy, wysokich urzędników państwowych i wojskowych. Po pełnym nadziei starcie i naiwnym oczekiwaniu, że Rada zdobędzie uznanie porównywalne z rządem emigracyjnym Beneša w czasie wojny, inicjatywa szybko podupadła. W powietrzu wciąż unosiło się widmo klęski, frustracji, strachu i niestety także wyrównywania starych porachunków między politykami niezdolnymi do pogodzenia się z faktem, że nie są już u władzy. Pod naciskiem amerykańskich patronów Rada zaczęła również ściśle współpracować z komitetami emigracyjnymi innych narodów za żelazną kurtyną. Partnerstwo z Polakami wydawało się najbardziej logiczne ze względu na wspólne interesy.

System komunistyczny w Polsce został zaprowadzony z zewnątrz przez Związek Sowiecki. W czerwcu 1945 roku powrócił wprawdzie do kraju szef rządu na uchodźstwie w Londynie Stanisław Mikołajczyk, aby przejąć funkcję wiceprzewodniczącego gabinetu koalicyjnego i ministra rolnictwa, jednakże w zastanych warunkach demokraci byli w rozpaczliwie niekorzystnej sytuacji, a wszystko zmierzało do niechybnej dominacji komunistów. Struktury emigracji pozostawały jednak aktywne także po zakończeniu drugiej wojny światowej, z uzasadnionymi obawami obserwując z dala rozwój wydarzeń w zsowietyzowanej ojczyźnie. Po wyborach parlamentarnych w styczniu 1947 roku wszystko stało się jasne. W lutym przywódca komunistów Bolesław Bierut objął urząd prezydenta, a kolejne represje zmusiły wielu polityków do opuszczenia kraju. Jesienią do ucieczki z pomocą amerykańskiej ambasady został zmuszony także Mikołajczyk. Przybycie tego polityka na Zachód wzbudziło wielkie emocje, ponieważ wiele osób postrzegało go jako kolaboranta z komunistami. Nastąpił rozłam, o uznanie wielotysięcznej społeczności emigracyjnej rozproszonej po świecie zabiegały trzy równolegle działające instytucje: emigracyjny gabinet cieni w Londynie pod kierownictwem Augusta Zaleskiego, Tymczasowa Rada Jedności Narodowej (Provisional Council of National Unity), w której zasiadały trzy powszechnie szanowane osobistości: Tomasz Arciszewski, Edward Raczyński i generał Władysław Anders i która zaakceptowała legalność rządu na uchodźstwie, ale nie jego skład personalny, i wreszcie Polski Narodowy Komitet Demokratyczny (Polish National Democratic Committee) Mikołajczyka z siedzibą w Waszyngtonie. Obok tego istniało wiele innych organizacji (wspomnijmy choćby Union of Polish Federalists czy Independence and Democracy) oraz partie polityczne (Stronnictwo Demokratyczne, Stronnictwo Narodowe, Stronnictwo Pracy, Polskie Stronnictwo Ludowe, Polska Partia Socjalistyczna), które czasem podążały wspólnym kursem, kiedy indziej zaś zawzięcie konkurowały o wpływy.

 

Nadzieja w federalizmie

 

Zarówno polską, jak i czechosłowacką emigrację nękały wewnętrzne spory, które hamowały ich zdolność działania. Na zmaksymalizowanie potencjału czołowych emigrantów w walce ze wspólnym wrogiem zdecydowali się Amerykanie. Ministerstwo Spraw Zagranicznych i Rada Bezpieczeństwa Narodowego zaleciły prezydentowi Harry’emu Trumanowi obronę przed intensywną kampanią propagandową Moskwy i wspieranie wszelkimi sposobami europejskich elementów niekomunistycznych, w tym struktur emigracyjnych, jako elementu strategii antysowieckiej. W czerwcu 1949 roku w Waszyngtonie powstał Narodowy Komitet Wolnej Europy (National Committee for a Free Europe), oficjalnie finansowany przez darczyńców, w rzeczywistości zaś z tajnych funduszy CIA. Komitet stał za kilkoma kluczowymi projektami, takimi jak na przykład Wyprawa po Wolność (Crusade For Freedom), podczas których zwrócono się do milionów ludzi w całych Stanach Zjednoczonych o wsparcie finansowe dla walki z komunizmem. Ponadto powstał uniwersytet dla uzdolnionych młodych emigrantów, tzw. Free Europe College oraz Mid-European Studies Center (Centrum Studiów Środkowoeuropejskich), które służyło jako think tank i przestrzeń dla analiz i tekstów myślicieli emigracyjnych.

Przede wszystkim jednak działało Radio Free Europe (Radio Wolna Europa). Stacja rozpoczęła regularne nadawanie audycji w dniu 1 maja 1951 roku, pozostając prawdopodobnie najważniejszym kanałem informacyjnym i propagandowym w krajach bloku wschodniego. Najaktywniejsza była redakcja czechosłowacka, kierowana przez Ferdinanda Peroutkę i polska, kierowana przez Jana Nowaka-Jeziorańskiego. Amerykanie sponsorowali również działania emigracyjnych międzynarodówek (Assembly of Captive European Nations, Christian Democratic Union of Central Europe, International Peasant Union, Liberal Democratic Union of Central and Eastern Europe i wielu innych), które powstawały na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych. W ich ramach Czesi, Polacy, Węgrzy, Rumuni oraz przedstawiciele narodów bałtyckich mieli szerokie możliwości analizowania biegu wydarzeń w bloku socjalistycznym i stwarzania własnych wizji przyszłego porządku i federalizacji Europy. Podobne wysiłki nie były niczym nowym. Już w okresie międzywojennym pojawiło się kilka projektów (w tym Międzymorze, tj. Intermarium Józefa Piłsudskiego) zakładających możliwość utworzenia federacji państw środkowoeuropejskich pod przewodnictwem Polski. W związku z sowietyzacją Europy Wschodniej po drugiej wojnie światowej i silnej fali emigracji rozważania te zyskały jeszcze na intensywności. Stopniowa pokojowa integracja kontynentu przedstawiana była w rozważaniach emigrantów jako jedyna możliwa alternatywa dla dominacji niemieckiej i sowieckiej. W sierpniu 1945 roku grupa skupiona wokół Józefa Poniatowskiego założyła w Rzymie Federalny Klub Europy Środkowo-Wschodniej (Federal Club of Central and Eastern Europe). W październiku 1946 roku podobna instytucja powstała w Paryżu. W Londynie od października 1949 roku działał Związek Polskich Federalistów (Union of Polish Federalists), który za pośrednictwem Jerzego Jankowskiego nawiązał ścisłe kontakty z Ruchem Europejskim (European Movement), Radą Europy, Unią Federalistów Europejskich i innymi instytucjami ponadnarodowymi działającymi w krajach zachodnich.

Polscy federaliści zdawali sobie sprawę, że pierwszym trudnym krokiem w realizacji rozważań nad przyszłością Europy będzie znalezienie wspólnej płaszczyzny porozumienia z sąsiadami, zwłaszcza z Czechami. Należy pamiętać, że intensywne negocjacje toczyły się już w czasie wojny. 11 listopada 1940 roku przedstawiciele obu narodów podpisali manifest, ogłaszając koniec dawnych sporów i zamiar przystąpienia do ścisłej współpracy politycznej i gospodarczej po klęsce nazizmu. Negocjacje zakończyły się 23 stycznia 1942 roku porozumieniem w sprawie konfederacji czechosłowacko-polskiej, która dopuszczała przystąpienie do niej innych państw regionu. Przeciwko tym zamiarom od samego początku występował Związek Sowiecki, co wpłynęło na dalszy rozwój wydarzeń. W sierpniu spotkali się przywódcy obu rządów na uchodźstwie, Edvard Beneš i Władysław Sikorski. Jednakże wziąwszy pod uwagę okoliczności, postanowili odroczyć negocjacje dotyczące konfederacji i zastąpić ją umową polsko-czechosłowacką. Jej podpisanie także nie obyło się bez trudności. W lutym 1943 roku doszło do poważnego konfliktu, gdy polski parlament emigracyjny przyjął uchwałę głoszącą, że podtrzymuje roszczenia do granic państwa z 1 września 1939 roku, to jest włącznie z częścią Śląska Cieszyńskiego zaanektowaną przez Polskę po układzie z Monachium. Pomimo to utrzymywano regularne kontakty. Po tragicznej śmierci Sikorskiego Beneš spotkał się z jego następcą, Stanisławem Mikołajczykiem, próbując wynegocjować przystąpienie polskiego rządu emigracyjnego do przygotowywanej umowy czechosłowacko-sowieckiej. Moskwa odrzucała jednak stanowisko polskie w sprawie granicy wschodniej i nie podobały jej się też projekty jakiegokolwiek partnerstwa regionalnego dwóch państw, na które nie miałaby bezpośredniego wpływu. Wraz z podpisaniem umowy czechosłowacko-sowieckiej w Moskwie 12 grudnia 1943 roku i utworzeniem Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego w Lublinie 1 sierpnia 1944 roku jako tymczasowego rządu niepodległej Polski, rząd polski w Londynie utracił znaczenie i możność uznania ze strony Związku Sowieckiego. Na klęskę zostały w ten sposób skazane także wszelkie dążenia konfederacyjne w Europie Środkowej. Układ o przyjaźni i wzajemnej pomocy między Czechosłowacją a Polską podpisano ostatecznie w zupełnie innych okolicznościach dopiero 10 marca 1947 roku w Warszawie.

 

Rozważania Huberta Ripki

 

Niezależnie od przebiegu wydarzeń w kraju, na emigracji kontynuowano spotkania kręgów federalistycznych, podczas których planowano, dokąd będą zmierzać nasze narody, gdy komunizm upadnie. Po stronie czeskiej, obok emigrantów młodszego pokolenia: Jaroslava Zicha, Jiřego Bertla, Jana Stranskiego czy Fedora Hodży, bardzo zaangażowaną czołową osobistością był Hubert Ripka, były dziennikarz i minister handlu zagranicznego w rządzie Frontu Narodowego w latach 1945-1948. Po ucieczce za granicę mieszkał w Paryżu, Nowym Jorku i Londynie, pracował w Radzie Wolnej Czechosłowacji. Znalazł on wspólny język federalizmu z partnerami polskimi, takimi jak dyplomata Edward Raczyński, socjolog Feliks Gross czy też polski prezydent na emigracji August Zaleski. Ripka uczestniczył również w wydawaniu polsko-czechosłowackiego czasopisma „The Central European Federalist”, częściowo finansowanego przez Krajowy Komitet Wolnej Europy. Za redakcję w Nowym Jorku byli odpowiedzialni ekonomista i urzędnik polskiego rządu na uchodźstwie w Londynie, Adam Rudzki, oraz dziennikarz, prawnik i były sekretarz w Ministerstwie Ripki, William Brzorád. Konieczny krok wstępny do integracji pokojowej obszaru środkowoeuropejskiego i stworzenia ściśle powiązanego ekonomicznie i politycznie ugrupowania państw Hubert Ripka dostrzegał w sojuszu z Polską. Opublikował na ten temat szereg artykułów, na przykład Poláci a Čechoslováci, spojte se! („Polacy i Czechosłowacy, łączcie się!”) w październiku 1952 roku, przeznaczony dla polskiego czasopisma „Kultura”, wydawanego w Paryżu przez pisarza Jerzego Giedroycia. Ripka w ten sposób podsumowywał wszelkie zalety bliskich więzi między dwoma narodami i wskazywał wciąż stojące im na drodze przeszkody:

 

Od lat 19171918 podjęto kilka prób w tym kierunku; żadna z nich się nie powiodła. W pierwszych latach ostatniej wojny rządy Czechosłowacji i Polski w Londynie prowadziły wręcz negocjacje na temat konfederacyjnego porządku wzajemnych stosunków; negocjacje ostatecznie również zakończyły się fiaskiem, tak jak podobne, choć być może mniej śmiałe próby w przeszłości. Po nowej katastrofie narodowej, która dotknęła Polskę i Czechosłowację przez ich podporządkowanie władzy sowieckiej, emigracje polityczne obu narodów ponownie rozważają potrzebę ścisłej współpracy w przyszłości, gdy znów staną się niezależne. Do tej pory mówi się jednak tylko o ogólnikowych życzeniach, a nikt nie próbuje uczynić ich bardziej realistycznymi. Najważniejsze źródła istniejących rozbieżności, nieporozumień i sporów są bardzo dobrze znane: wywodzą się z odmiennych koncepcji polityki zagranicznej, nadmiernego nacjonalizmu i różnic psychologicznych obu stron. Piłsudski niejednokrotnie mawiał, że być może Polacy będą zmuszeni walczyć z Niemcami, co nie będzie łatwe, natomiast z Rosjanami będą walczyć zawsze. Z drugiej strony, Czechosłowacy nie wierzyli w konflikt z Rosją, sądząc, że ich nieśmiertelnym wrogiem pozostaną Niemcy. Podczas gdy polska i czechosłowacka polityka wobec Niemiec były przynajmniej sporadycznie wzajemnie koordynowane, ich stanowiska na temat Rosji diametralnie się różniły. Moim zdaniem odmienny stosunek Czechosłowaków i Polaków do Rosji był aż do niedawna główną przyczyną konfliktów między nimi. Przesadny nacjonalizm prowadził do konfliktów granicznych (na Śląsku Cieszyńskim i w Karpatach), ale przede wszystkim do przeceniania znaczenia i siły obu stron, czy raczej do pogardliwego niedoceniania jednych przez drugich. Polska uważała się za mocarstwo, domagając się równego statusu z Francją, Niemcami, Włochami i Rosją, nie dostrzegając małej Czechosłowacji i innych małych państw Europy środkowej i południowo-wschodniej.

Ponadto wielu naszych polityków celowało w nagannej nieznajomość historii i kultury swego północnego sąsiada, przecenianiu samych siebie, zazdrości i podejrzliwej nieufności. Czy możemy mieć nadzieję, że przełamiemy niefortunne dziedzictwo dawnych różnic i że spotkamy się w przyjaznej jedności? Nigdy nie istniała lepsza okazja do nawiązania definitywnego porozumienia czechosłowacko-polskiego niż właśnie w obecnych czasach naszej wspólnej niedoli, kiedy stawką jest samo istnienie obu naszych narodów. Czesi i Słowacy zostali wyleczeni ze swego romantycznego rusofilstwa, w którym byli wychowywani od czasów odrodzenia narodowego od końca XVIII wieku, upatrującego w Rosji protektora przed pangermańską ekspansją. Sowiecka opresja, na pastwę której jesteśmy dziś wydani, przekonała ich, że zagrożenie stanowi zarówno imperializm niemiecki, jak rosyjski. (…)

W Polsce przebiega dziś gorączkowe uprzemysłowienie. Całkowity potencjał przemysłowy Polski niebawem dorówna Czechosłowacji, o ile go nie przekroczy. Jednocześnie likwidacja wielkich majątków ziemskich w Polsce oraz wysiłki komunistów w kierunku kolektywizacji wsi prowadzą do tego, że stopniowo zanikają różnice gospodarcze, a wraz z nimi w dużej mierze także różnice w strukturze społecznej obu narodów. Przed ostatnią wojną były one poważniejszą przeszkodą dla ich współpracy, niż zwykło się przyznawać. Czechosłowacki robotnik czy rolnik będzie teraz z pewnością bliższy swoim polskim druhom niż w przeszłości, przynajmniej pod względem statusu społecznego. Industrializacja przeprowadzana obecnie przez komunistów służy głównie umacnianiu władzy i potencjału wojskowego Sowietów, nie biorąc pod uwagę żadnych potrzeb gospodarczych, a tym mniej społecznych narodów środkowoeuropejskich. Po upadku władztwa sowieckiego niewątpliwie będzie można industrializację wykorzystać. Ponadto nasze najbliższe sąsiedztwo (nie mam tu na myśli wyłącznie wspólnego śląskiego zagłębia węglowego) stwarza dogodne warunki do koordynowania polityki gospodarczej. Doskonale zdaję sobie sprawę, że zbliżenie struktur gospodarczych nie wystarczy, by zrównoważyć mentalność obu narodów. Ich tendencje psychologiczne, upodobania, nastroje, uprzedzenia i pragnienia są o wiele bardziej określone przez tradycję narodową niż przez czynniki ekonomiczne czy społeczne. Niemniej jednak, nie pokładając w tym przesadnych nadziei, jestem przekonany, że Polak i Czechosłowak o podobnym statusie społecznym zrozumieją się łatwiej, niż w przeszłości mogli porozumieć się arogancki polski „szlachcic” z nie mniej zarozumiałym czeskim czy słowackim „drobnomieszczaninem”. (…)

Nie możemy lekceważyć potęgi idei narodowej. Wielu zapalonych federalistów mogłoby pogrzebać dobro wielkiej sprawy, od którego zależy w dużej mierze przyszłość całej Europy, właśnie dlatego, że mają oni tendencję do niedostrzegania żywotności nacjonalizmu. Nawet międzynarodowy komunizm nie był w stanie pokonać nacjonalizmu. Stalinizm to przecież nic innego jak imperialistyczny „narodowy bolszewizm”. Narody środkowoeuropejskie są teraz „bardziej narodowe” niż wcześniej. Jest to naturalna reakcja przeciw drapieżnej władzy obcego mocarstwa. Jest z pewnością w interesie publicznym, aby ta siła, która uniemożliwia konsolidację mocarstwa sowieckiego i która jest zagrożeniem dla jego fundamentów, była wspierana na wszelkie sposoby, tym bardziej, że oddaje myśl także tych robotników, którzy zostali ideologicznie porwani ideami komunizmu. Należy jednak zadać sobie pytanie, czy żarliwy nacjonalizm nie będzie przeszkodą do ściślejszej współpracy, która wydaje się tak pożądana. Powinniśmy przygotować się z wyprzedzeniem na wszelkie możliwości. Obejmują one z pewnością przygotowanie planów reorganizacji Europy Środkowej po jej wyzwoleniu. Nie wiem, jak inaczej moglibyśmy na czas stawić czoła niebezpieczeństwu, aby ożywione nacjonalizmy narodów środkowoeuropejskich nie wznieciły nowych poważnych sporów między nimi. Jestem przekonany, że tylko pozytywny program skierowany na współpracę konfederacyjną może skutecznie stawić czoła zakusom mocarstw o zabezpieczenie ich stref wpływów. Czechosłowacy i Polacy są powołani do tego, aby stać się pionierami porządku federacyjnego w całym regionie. (…)

Nie wolno nam zapominać, że w skład czechosłowackiej i polskiej emigracji wchodzą ludzie, którzy żyją przeszłością, czekając na jej powrót po upadku komunizmu. Byłoby prawdziwym nieszczęściem, gdyby ktoś taki doszedł kiedyś do władzy. Zajdzie wiele nieporozumień, politycznych i społecznych, a ludzkie umysły będą otwarte na bodźce emocjonalne. Ludzie pełni uprzedzeń i nieufności wciągnęliby Polaków i Czechosłowaków w stare spory. Osłabienie jednych jest jednak szkodliwe dla drugich; to, co wzmacnia jednych, jest korzystne dla drugich. Silna unia czechosłowacko-polska jest dosłownie życiowym interesem obu narodów; ponadto jest korzystna dla całej Europy. Czas płynie nieubłaganie. Zbliżają się historyczne decyzje. To od nas, Czechosłowaków i Polaków, zależy, by nie podejmowano decyzji o nas bez nas i przeciwko nam.

Hubert Ripka rozwinął swoje tezy na kilku konferencjach zorganizowanych przez Związek Polskich Federalistów, a zwłaszcza na łamach publikacji Federacja Europy Środkowej (A Federation of Central Europe), wydanej w Nowym Jorku w 1953 roku. Liczył na rozpad bloku komunistycznego nie później niż w ciągu dziesięciu lat. Wyrażał obawę, by po agresji sowieckiej nie doszło do kolejnego wzmocnienia Niemiec i kontynuacji Drang nach Osten. To jeszcze bardziej wzmocniło przekonanie, że federalne stowarzyszenie narodów Europy Środkowej jest jedynym sposobem zapewnienia ekonomicznej i wojskowej samowystarczalności. Najbliższa była Ripce wizja zbliżenia ośmiu państw: Polski, Czechosłowacji, Austrii, Węgier, Rumunii, Bułgarii, Jugosławii i Albanii. Polscy przedstawiciele mieli zrozumiałe obawy, ponieważ oddzielało to ich kraj od państw nadbałtyckich, które miały zbliżyć się ze Skandynawią. Wątpliwości wywołały też propozycje Ripki utworzenia rządu federalnego, wspólnej armii, systemu bankowego i polityki zagranicznej. Prowokował tym ponadczasowym myśleniem, rozumiejąc jednocześnie, że decyzje w sprawie ostatecznego porządku po wyzwoleniu będą należeć wyłącznie do obywateli w głosowaniu powszechnym, a nie do garstki polityków powracających z emigracji. Ripka cierpliwie wyjaśniał swoje argumenty polskim partnerom i wierzył, że rozwój wydarzeń międzynarodowych wkrótce dowiedzie jego racji.

 

Długie oczekiwanie

 

Po śmierci Stalina 5 marca 1953 roku wzrosło oczekiwanie poważnych zmian w bloku wschodnim. Miały miejsce protesty robotnicze w Polsce i NRD, ale najtrudniejsza przeszkoda stała przed towarzyszami na Węgrzech, gdzie jesienią 1956 roku wybuchło krwawe powstanie. Nowy przywódca Kremla Nikita Chruszczow krwawo spacyfikował powstanie przy pomocy czołgów, ponad dwieście tysięcy Węgrów szukało schronienia w Austrii. Wraz z węgierskimi nadziejami na zmianę sytuacji zgasły także nadzieje Czechów i Polaków na szybki powrót do domu. Emigranci zrozumieli, że mocarstwa zachodnie będą w dalszym ciągu respektować powojenny podział stref wpływu na starym kontynencie. Hubert Ripka zmarł 7 stycznia 1958 wskutek ciężkiej choroby, nie miał więc możliwości, by przyglądać się pogłębiającym się procesom integracyjnym w Europie Zachodniej, które zainspirowały innych federalistów na emigracji. Wiele prac Ripki pozostało niedokończonych.

Współpraca czechosłowacko-polska była kontynuowana na gruncie Zgromadzenia Europejskich Narodów Ujarzmionych, w licznych komisjach eksperckich, grupach roboczych i delegacjach. Tymczasem organizacje emigracyjne przeszły nieuniknioną zmianę pokoleniową, a w pewnym momencie także kryzys tożsamości, jednak wiele z nich działało aż do „ostatecznego zwycięstwa” jesienią 1989 roku. W przypadku Czechów i Słowaków pewne ożywienie przyniosło przybycie fali emigrantów, którzy opuścili kraj po rozpoczęciu okupacji przez wojska Układu Warszawskiego w sierpniu 1968 roku, a także helsiński proces pokojowy. W lipcu 1973 roku w stolicy Finlandii rozpoczęła się konferencja na temat bezpieczeństwa i współpracy w Europie z udziałem trzydziestu krajów. Niełatwe negocjacje nad tekstem końcowego aktu konferencji trwały ponad dwa lata. Dokument dotyczył trzech podstawowych obszarów, w tym praw człowieka. Podczas gdy kraje sygnatariusze zza żelaznej kurtyny, w tym Polska i Czechosłowacja, liczyły się z niewykonalnością prawną zobowiązań w praktyce, Zachód miał nadzieję, że dojdzie do stępienia ostrzy reżimów totalitarnych. Odnowiona Rada Wolnej Czechosłowacji wykorzystała tę olbrzymią szansę, obserwowała wydarzenia w kraju, represje i aktywność obywatelską. Była w intensywnym kontakcie na przykład z Komitetem Obrony Niesprawiedliwie Prześladowanych, z pierwszymi sygnatariuszami Karty 77, a do Amnesty International, Helsinki Watch, Rady Europy i innych organizacji dostarczała dowody na to, jak Czechosłowacja za czasów normalizacji systematycznie naruszała prawa swoich obywateli. Rada monitorowała także sytuację w Polsce, wydała oświadczenie w sprawie wyboru Karola Wojtyły na papieża w październiku 1978 oraz w sprawie wprowadzenia stanu wojennego trzy lata później. W deklaracji politycznej podjętej wspólnie z rządem polskim na uchodźstwie w Londynie, podpisanej 19 stycznia 1986 roku, Rada powróciła do swoich korzeni, to jest do negocjacji o konfederacji prowadzonych podczas drugiej wojny światowej i wezwała do budowania „nowej wspólnoty narodów”, która wkrótce miała zastąpić gnijący blok socjalistyczny. W listopadzie obie strony wydały również memorandum do Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie z siedzibą w Wiedniu. Wyraziły rozczarowanie, że Akt końcowy Konferencji Helsińskiej nie stał się zgodnie z oczekiwaniami kamieniem milowym w łagodzeniu napięć między Zachodem a Wschodem i wyrazem międzynarodowej dbałości o wysiłki narodów o samostanowienie oraz ochronę praw człowieka i wolności podstawowych. Ostrzegły, że systemy totalitarne w dalszym ciągu naruszają umowy, które podpisały, co widać na przykładzie prześladowania opozycjonistów i ruchów religijnych w Czechosłowacji i stłumienia Solidarności w Polsce. Pod sam koniec lat osiemdziesiątych presja społeczna w obu krajach spowodowała destrukcję systemu socjalistycznego od wewnątrz. Otworzyła się nowa epoka dla wzajemnych stosunków i współpracy. Ludzie tacy jak Edward Raczyński – doświadczony matador polityczny, obecny podczas negocjacji konfederacji w 1942 roku oraz podczas różnych projektów integracyjnych w czasach swej przedłużonej emigracji, który w wieku dziewięćdziesięciu ośmiu lat dożył powrotu do ojczyzny – mogli z satysfakcją stwierdzić, że ich walka nie poszła na marne. Krąg się zamknął, gdy Czechy, Polska i osiem innych państw regionu w dniu 1 maja 2004 roku przystąpiły do Unii Europejskiej.

 

Przekład Jerzy Dziewiecki

 

 

Tekst powstał w ramach projektu Ośrodka Myśli Politycznej Emigracja polityczna. Przypadek polski. Dofinansowano ze środków MHP w ramach Programu „Patriotyzm Jutra”. Tekst dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Pewne prawa zastrzeżone na rzecz Autorów i Ośrodka Myśli Politycznej.